czwartek, 9 października 2014

Rozdział 10


 Następnego dnia, musiałam iść znowu do szkoły, chociaż nie miałam na to ochoty wstałam rano o 6, wstałam poszłam zrobić sobie zimny prysznic, później się uczesałam w koka i zrobiłam makijaż, zajęło mi to mniej więcej 30 min później zajęłam się szukaniem ubioru na dzisiejszy dzień. Wybrałam luźną koszulkę z krótkim rękawem, była ona cała biała z jakimś zielonym nadrukiem pośrodku, ubrałam również jeansy i pod koniec od razu ubrałam buty sportowe i założyłam czarną luźną bluzę...
Po godzinie przygotowań zeszłam na dół aby przygotować śniadanie ale ktoś mnie już w tym wyprzedził, była to Natalia, stała ona już ubrana i przygotowana, przy blacie i piła poranną kawę. Na stole ujrzałam talerz a na nim były kanapki ze szynką i ogórkiem, obok talerza stała mocna czara kawa, hmm....taką jaką uwielbiam, Natalia upiła łyk kawy i zapytała.
nati: lepiej się już czujesz...?
lisa: tak z pewnością tak, po wczorajszym dniu zapomniałam co się działo przez tamten czas, a ty jak się czujesz?
nati: ja się czuje o wiele lepiej niż wczoraj i idę z tobą do szkoły lepiej już wychodźmy...hmm...?
lisa: nie musimy...
nati: ależ musimy przecież mamy kawał drogi do szkoły, idziemy do niej jakieś pół godziny...coś przede mną kryjesz siostrzyczko...?
lisa: tak trafiłaś w sedno, o tuż po wyjściu Leo cały czas z nim SMS-owałam i uzgodniłam z nim że po nas przyjedzie i odwiezie do szkoły...
nati: to super, a co chcesz robić w między czasie..?
lisa: z tego co pamiętam zanim Leo wyjechał to...muszę do niego zadzwonić aby go obudzić...
nati: ha ha ha...ok to dzwoń do niego a ja popiszę z Rozą ok...?
lisa: spk...;)
Wzięłam tel. do ręki i wykręciłam numer chłopaka, gdy tylko odebrał usłyszałam jego ziewanie
leo: witaj ślicznotko, już mam wstawać...-ponownie ziewną
lisa: tak i to już bo nie mam zamiaru spóźnić się do szkoły...!
leo: dobrze kotku będę po was za jakieś 20 min..ok?
lisa: ok może być...!
Po rozłączeniu się z chłopakiem zobaczyłam jak jakaś dziewczyna wiesza plakaty na drzewach na całej dzielnicy..gdy się jej bardziej przyjrzałam zauważyłam że to Violetta, dziewczyna z uśmiechem na twarzy rozwieszała plakaty, postanowiłam do niej podejść i zapytać o co chodzi. Podeszłam do Violetty, wytłumaczyła mi ona, że w naszej szkole organizują " Mam Talent " kiedy tylko to usłyszałam zaczęłam piszczeć z radości, Violetta się ze mną pożegnała ponieważ musiała ona rozwieszać dalej plakaty, a dlaczego się tak cieszyłam? ponieważ zawsze pięknie śpiewałam i występowałam razem z siostrą na scenach i śpiewaliśmy piosenki jak zawsze zajmowałyśmy pierwsze miejsca ale od czasów podstawówki mieliśmy tylko jeden występ, a to, to jest liceum ! wielka okazja. Postanowiłam jak najszybciej poinformować siostrę o występie, niestety to co usłyszałam bardzo mnie zmartwiło, Natalia nie mogła śpiewać z powodu bólu gardła a występy były za dwa dni w piątek. Strasznie mnie przepraszała, oczywiście jej wybaczyłam to przecież choroba, postanowiłam że sama wystąpię, ale szkoda i Natalii. Ta zaś mnie pocieszała i powiedziała że następnym razem na pewno ze mną zaśpiewa.....po paru minutach naszej pogawentki usłyszałam klakson auta, czyli Leoś już jest pod naszym domem i czeka na nas. Razem z Natalią wzięłyśmy swoje torby i wyszłyśmy z domu, zamykając drzwi, po 5 minutach znaleźliśmy się w szkole bardzo podziękowałam Leosiowi i powiedziałam że do niego zadzwonię jak tylko będę mogła, tuż przed wejściem na teren szkoły Leoś mnie objął w talii, ja się odwróciłam i zauważyłam że to Leoś mnie przytula, nie wiem kiedy się pocałowaliśmy ale to był krótki pocałunek, brakowało mi ich. Po wejściu na teren szkoły zauważyłam jak moja siostra wchodzi do środka, poszłam w stronę wejścia do budynku, ale zatrzymał mnie nie kto inny jak Kastiel.
lisa: czego chcesz..?
kast: tak się nie zaczyna rozmowy...
lisa: noi...?
kast: nie jesteś wychowana..?-po tym zdaniu zaśmiał się i zrobił ten swój łobuzerski uśmieszek
lisa: jestem wychowana w przeciwieństwie do ciebie...!
kast: auć...to bolało...
lisa: więc mogę już iść czy tylko oto chciałeś zapytać...?
kast: ta tylko po to zatrzymałem się aby zapytać cię czy jesteś dobrze wychowana..?!
lisa: no oczywiście...bo przecież po co hmm....?...no mów co chcesz bo chce iść do siostry...!
kast: ok jak chcesz, chodzą plotki że chodzisz ze sprzedawcą ubrań...?
lisa:......skąd ...to znaczy kto ci tak powiedział..?!
kast: Roza...a co mówiła prawdę..?
lisa: jak ją znajdę to ją zatłukę...!- powiedziałam do siebie a kastiel kontynuował rozmowę...
kast: czyli...to prawda...?!
lisa: ...tak, a co...?
kast: podobno jest nieźle przystojny...wszystkie dziewczyny na niego lecą....nie przeszkadza ci to...?
lisa: nie...ani trochę.....a co zazdrosny...?
kast: nie...nawet tak nie myśl...pozwolę sobie zadać ci jeszcze jedno pytanie...
lisa: dajesz..ale szybko bo zaraz dzwonek...!
kast: dobra dobra...nie krzycz..!.....jak długo jesteście...?
lisa: chodzi ci od początku...?
kast: no...ta...
lisa:....około dwóch lat...
kast: ooo.....yyy......do-dobra.....thx....
Nareszcie sobie poszedł miałam go dość, po co mu te pytania do mnie...?....chyba się nigdy nie dowiem...o...dzwonek...muszę się spieszyć, mamy no nie...niemiecki...razem z siostrą....nazywamy ją po jej przezwisku wymyślonym przez nas...a z tego powodu że nauczycielka ma nazywa się : Marta Mleczko, nazywamy ją : Voldemord Mleczko....ponieważ lekcje z nią to jest spotkanie z piekłem, chociaż trzeba przyznać nauczyć się da...;)
Resztę dnia spędziłam normalnie, wróciłam do domu, razem z Leosiem...Natalia poszła na zakupy z dziewczynami z klasy a ja musiałam się opiekować domem a przy okazji pogadam trochę z Leosiem...gadaliśmy przez jakieś 2h, gdy nie mieliśmy o czym gadać Leo wpadł na pomysł żeby oglądnąć jakiś film...oglądnęliśmy horror...Anabelle...nigdy zbytnio nie oglądam horrorów jedynie z Leosiem je oglądam ponieważ sama się boje...i tak spędziłam wieczór...wszystko zaczęło się na nowo układac w moim życiu....

2 komentarze:

  1. Czy ty serious Pierdolisz? To juz nie jest voldemort tylko śmietana xdddd

    OdpowiedzUsuń