Siedziałam tak w domu wryta w słowa Natalii, słuchałam jej, aż w końcu odpowiedziała Tomkowi...
nati: ja mam chłopaka, ale dopiero od jakiegoś miesiąca..-wyszczerzyła się, a ja na nią patrzyłam ze wzrokiem "czemu mi nie powiedziałaś...!"-nie rób takiej miny, nie moja wina że uciekałaś z domu i nie chciałaś z nikim gadać ...!
lisa: spoko...niech ci będzie...a jak ma na imię...?
nati: ma na imię...Aron....lisa: czekaj, Aron, taki wysoki, umięśniony...?
nati: jak prawie każdy chłopak...-powiedziała z miną" a chcesz mi go poderwać że tak wypytujesz...?"
lisa: ostatnie pytanie...
nati: słucham...?
lisa: czy on uprawia parkoura...?
nati: trafiłaś w sedno, a co znasz go skądś ? - zapytała ze zdziwieniem na twarzy....
To dlatego powiedzieli, że im się kojarzę, myśleli że jestem Natalią, no w końcu jesteśmy bliźniaczkami... myślałam, że kojarzą mnie z jakiegoś klubu do których chodziłam z Rozalią...a tu proszę, zupełnie inna historia, postaram się jej nie pytać o takie rzeczy...
lisa: no tak jakby...-wyszczerzyłam się robiąc minę " błagam cię nie pytaj mnie " i jak na złość to zrobiła...nati: no mów, znasz go? jeżeli tak to powiedz jak się poznaliście...?
tome: może pogadacie o tym później...?
lisa: tak, to dobry pomysł nie sądzisz natii...?-uśmiechnęłam się jak bym była z Aronem w związku a nie chciałabym nikomu o tym mówić, powoli wstawałam z kanapy kiedy poczułam rękę na moim nadgarstku, która ściągała mnie w dół, spojrzałam w tą stronę i zobaczyłam Natalię pokazującą mi twarz która mówi "proszę chce być pewna, że nic cię z nim nie dotyczy..."
nati: słucham...?!
lisa: okej,okej, od jakiś dwóch miesięcy uprawiam parkoura, dzisiaj miałam iść do fryzjera kiedy napisałaś mi że mam przyjść do domu, a z tego powodu że byłam na drugim końcu miasta postanowiłam wrócić do domu skacząc po dachach dzięki czemu doszłabym do domu w jakieś, 10-15 minut.weszłam na budynek na jego dach, po czym zaczęłam biec w stronę wymierzonego miejsca, w połowie drogi zatrzymali mnie jacyś chłopcy mówiąc że skądś mnie znają, a ja myślałam że poznałam ich w jakimś klubie, w których byłam z Rozą, no i zapoznaliśmy się, poznałam, Arona, Wojtka, Oskara, Bodroka, Edilla. Po 10 minutach gadania z nimi w końcu mnie puścili i pobiegłam do domu, gdzie się dowiedziałam od ciebie że to twój chłopak i teraz wiem dlaczego mnie tak kojarzyli...-wyszczerzyłam się jak mała dziewczynka, która przyznała się do winy że "nic nie zrobiła"
Patrzyłam na moją siostrę, spojrzałam potem na brata, a on na mnie patrzył jakby wiedział o co chodzi więcej niż my...
nati: po pierwsze, jak to uprawiasz parkoura...?!
lisa: normalnie, bardzo mi się to spodobało i zaczęłam go uprawiać jakieś dwa miesiące temu...
nati: po co do fryzjera...?
lisa: nie twój interes...
nati: chodziłaś do klubów z Rozalią....?!
lisa: uznajmy że tego nie słyszałaś...-wyszczerzyłam się jak niewiniątko drapiąc się po głowie.
nati: Tomek powiedz jej coś...!-mówiła to, wychylając się do brata i krzycząc na niego i wskazując na mnie palcem..
tome: najpierw chce doglądnąć ten występ...-powiedział i rozwalił się na kanapie dając ręce za głowę i się nam przyglądając, a natalia popatrzyła na mnie..
nati: masz zakaz wychodzenia z domu...!
lisa: a to niby dlaczego..?! nie jesteś moją matką żeby na mnie krzyczeć...!
nati: ale jestem od ciebie starsza i mam prawo ci rozkazywać, natychmiast do swojego pokoju i nie wolno ci z niego wychodzić...!...będziesz mogła przyjść na dół jak przyjdą goście...!
lisa: zamkniesz mnie...?!...i jacy goście...?!
nati: tak zamknę cię dla twojego bezpieczeństwa, w ciągu trzech miesięcy strasznie się zmieniłaś..!
lisa: nie jesteś moją matka...!
Krzyknęłam na Natalię ze łzami w oczach, wstałam z kanapy i ruszyłam do wyjścia, szybko założyłam glany i moją czapkę, Tomek chciał już mnie zatrzymać kiedy zatrzasnęłam mu drzwi przed nosem, ruszyłam do Leo, może on mi pomoże. Byłam już pod jego drzwiami, zadzwoniłam w dzwonek i otworzył mi mój Leoś, zobaczył że płaczę i od razu mnie przytulił i wpuścił do środka. Usiadłam na kanapie i do salonu wszedł Lysander i usiadł na kanapie obok mnie, zaś po mojej drugiej stronie usiadł Leo. Przytulił mnie do siebie i zaczął kołysać, zaczęłam się uspokajać i przestałam płakać.
leo: Lisa, co się stało...?
lisa: Natalia, zaczęła się rządzić, i na mnie krzyczy, kazała mi siedzieć w moim pokoju do odwołania ale uciekłam do ciebie...
lysa: nie powinnaś z nią porozmawiać..?
lisa: no ale powiedz mi jak, jak...?
leo: tak jak siostry, to chyba nie jest trudne prawda...?
lisa: to jest bardzo trudne...!
leo: lisa, ja nie wiem jak ci pom....-przerwał mu dzwonek do drzwi, Leo do nich podszedł i otworzył. Jak do siebie wparowała jakaś dziewczyna może o rok starsza ode mnie. Leo podszedł za nią i chwycił ją za ramię, pokazując jej twarz żeby wyszła, bo jej tu nie chce. Ciekawe co to za dziewczyna, odwróciła się do niego i powiedziała do niego te słowa...
...: kochanie co to za dziewczyna...?
leo: nie mów tak do mnie...!
...: dlaczego nie, przecież jesteś moim chłopakiem...!
leo: ja nie...-dziewczyna przerwała mu rzucając się mu na szyję i całując namiętnie. Leo natychmiast ją od siebie odepchną, i krzyczał na nią mówiąc że nie jest jego dziewczyną i coś w tym stylu.
...: jak to nie jestem twoją dziewczyną...?!...miałeś powiedzieć jakiejś tam Lisie, że z nią zerwiesz i będziesz ze mną...!
lisa: przepraszam że co ...?!-spojrzałam na zakłopotanego Leo, nie wiedział co powiedzieć, to była taka wpadka. Serce na chwilę stanęło mi w miejscu a po krótkim momencie zaczęło co raz szybciej bić, jak oszalałe, podeszłam do Leo. - czy to prawda co ona mówi...!?
leo: to znaczy no.....
lisa: czyli to prawda...?!-zaczęłam na niego krzyczeć jak na...no nie wiem jak to określić...
leo: ehh...tak..!..tak to prawda jestem z nią od miesiąca, chciałem ci powiedzieć ale nie miałem siły...więc zrób co chcesz, ale jedno jest pewne, nie jesteśmy już razem...!!!
Nie wytrzymałam tego, popchnęłam Leo na bok i wybiegłam z tego domu z tego co usłyszałam, to tylko to jak Lysander krzyczy na Leo, dlaczego to zrobił po czym zaczął mnie wołać, ale się nie zatrzymywałam, biegłam do swojego domu...Weszłam do środka mojego domu cały czas płacząc, ściągnęłam moje glany, czapkę zostawiłam, za nim weszłam do salonu ogarnęłam się, nie było już widać że płakałam na szczęście makijaż mi się nie rozmazał i wyglądałam normalnie. Weszłam do salonu z kamienną twarzą, słyszałam jakieś śmiechy i wiele głosów. Skierowałam się do salonu, ale do niego nie weszłam, oparłam się tylko o framugę drzwi i patrzyłam na tych "gości" którzy przyszli. Z tego co zauważyłam w naszym salonie siedział Aron, Wojtek, Oskar, Bodrok, Edill, Tomek no i oczywiście Natalia, akurat spojrzała w moją stronę i się mi przyglądała, po chwili wszyscy spojrzeli na moją siostrę i spojrzeli po chwili na mnie.
lisa: więc takich gości miałaś na myśli...?!
nati: tak chyba ci to nie przeszkadza..?! - wstała z kanapy i podeszła do mnie, stanęła obok mnie i wskazała na mnie ręką - chłopcy to jest...-nie dokończyła bo przerwali jej chłopcy oprócz Tomka
chło: Lisa..! - krzyknęli i podeszli do nas, wszyscy oprócz Tomka, zaczęli mnie ściskać uśmiechając się promiennie, a Natalia stała oszołomiona, oczywiście wiedziała że się znamy, ale żeby taka reakcja.
aron: a więc stąd cię kojarzyliśmy...
lisa: też się skapnęłam, Natalia wybacz mi ale idę do swojego pokoju jak kazałaś nie chcę być teraz obok nikogo...- skierowałam te słowa do bliźniaczki i ruszyłam do swojego pokoju.
nati: coś się stało...?-do moich oczu zaczęły napływać łzy, zaś Natalia do mnie podeszłą i przytuliła-powiesz mi co się stało...? - mówiła to spokojnie i zaprowadziła mnie do kanapy na której usiadłyśmy, za nami poszli chłopcy i również usiedli ja siedziałam pomiędzy Aronem i Natalią, wszyscy się na mnie patrzyli z ciekawością w oczach, ja tylko się oparła i spuściłam głowę mówiąc.
lisa: wła-właśnie by-byłam u-u Leo, po-powiedział mi że-że ze-zemną zry-zrywa...-po wypowiedzeniu zdania rozpłakałam się jak nie wiadomo kto, Natalia z szokiem w oczach, przytuliła mnie i zaprowadziła do mojego pokoju. Miałam cały rozmazany makijaż przez co wyglądałam jak zombi, Natalia zaprowadziła mnie do mojego pokoju i powiedziała żebym poszłam spać, wykonałam jej polecenie i po 30 minutach przygotowań zasnęłam.
tome: może pogadacie o tym później...?
lisa: tak, to dobry pomysł nie sądzisz natii...?-uśmiechnęłam się jak bym była z Aronem w związku a nie chciałabym nikomu o tym mówić, powoli wstawałam z kanapy kiedy poczułam rękę na moim nadgarstku, która ściągała mnie w dół, spojrzałam w tą stronę i zobaczyłam Natalię pokazującą mi twarz która mówi "proszę chce być pewna, że nic cię z nim nie dotyczy..."
nati: słucham...?!
lisa: okej,okej, od jakiś dwóch miesięcy uprawiam parkoura, dzisiaj miałam iść do fryzjera kiedy napisałaś mi że mam przyjść do domu, a z tego powodu że byłam na drugim końcu miasta postanowiłam wrócić do domu skacząc po dachach dzięki czemu doszłabym do domu w jakieś, 10-15 minut.weszłam na budynek na jego dach, po czym zaczęłam biec w stronę wymierzonego miejsca, w połowie drogi zatrzymali mnie jacyś chłopcy mówiąc że skądś mnie znają, a ja myślałam że poznałam ich w jakimś klubie, w których byłam z Rozą, no i zapoznaliśmy się, poznałam, Arona, Wojtka, Oskara, Bodroka, Edilla. Po 10 minutach gadania z nimi w końcu mnie puścili i pobiegłam do domu, gdzie się dowiedziałam od ciebie że to twój chłopak i teraz wiem dlaczego mnie tak kojarzyli...-wyszczerzyłam się jak mała dziewczynka, która przyznała się do winy że "nic nie zrobiła"
Patrzyłam na moją siostrę, spojrzałam potem na brata, a on na mnie patrzył jakby wiedział o co chodzi więcej niż my...
nati: po pierwsze, jak to uprawiasz parkoura...?!
lisa: normalnie, bardzo mi się to spodobało i zaczęłam go uprawiać jakieś dwa miesiące temu...
nati: po co do fryzjera...?
lisa: nie twój interes...
nati: chodziłaś do klubów z Rozalią....?!
lisa: uznajmy że tego nie słyszałaś...-wyszczerzyłam się jak niewiniątko drapiąc się po głowie.
nati: Tomek powiedz jej coś...!-mówiła to, wychylając się do brata i krzycząc na niego i wskazując na mnie palcem..
tome: najpierw chce doglądnąć ten występ...-powiedział i rozwalił się na kanapie dając ręce za głowę i się nam przyglądając, a natalia popatrzyła na mnie..
nati: masz zakaz wychodzenia z domu...!
lisa: a to niby dlaczego..?! nie jesteś moją matką żeby na mnie krzyczeć...!
nati: ale jestem od ciebie starsza i mam prawo ci rozkazywać, natychmiast do swojego pokoju i nie wolno ci z niego wychodzić...!...będziesz mogła przyjść na dół jak przyjdą goście...!
lisa: zamkniesz mnie...?!...i jacy goście...?!
nati: tak zamknę cię dla twojego bezpieczeństwa, w ciągu trzech miesięcy strasznie się zmieniłaś..!
lisa: nie jesteś moją matka...!
Krzyknęłam na Natalię ze łzami w oczach, wstałam z kanapy i ruszyłam do wyjścia, szybko założyłam glany i moją czapkę, Tomek chciał już mnie zatrzymać kiedy zatrzasnęłam mu drzwi przed nosem, ruszyłam do Leo, może on mi pomoże. Byłam już pod jego drzwiami, zadzwoniłam w dzwonek i otworzył mi mój Leoś, zobaczył że płaczę i od razu mnie przytulił i wpuścił do środka. Usiadłam na kanapie i do salonu wszedł Lysander i usiadł na kanapie obok mnie, zaś po mojej drugiej stronie usiadł Leo. Przytulił mnie do siebie i zaczął kołysać, zaczęłam się uspokajać i przestałam płakać.
leo: Lisa, co się stało...?
lisa: Natalia, zaczęła się rządzić, i na mnie krzyczy, kazała mi siedzieć w moim pokoju do odwołania ale uciekłam do ciebie...
lysa: nie powinnaś z nią porozmawiać..?
lisa: no ale powiedz mi jak, jak...?
leo: tak jak siostry, to chyba nie jest trudne prawda...?
lisa: to jest bardzo trudne...!
leo: lisa, ja nie wiem jak ci pom....-przerwał mu dzwonek do drzwi, Leo do nich podszedł i otworzył. Jak do siebie wparowała jakaś dziewczyna może o rok starsza ode mnie. Leo podszedł za nią i chwycił ją za ramię, pokazując jej twarz żeby wyszła, bo jej tu nie chce. Ciekawe co to za dziewczyna, odwróciła się do niego i powiedziała do niego te słowa...
...: kochanie co to za dziewczyna...?
leo: nie mów tak do mnie...!
...: dlaczego nie, przecież jesteś moim chłopakiem...!
leo: ja nie...-dziewczyna przerwała mu rzucając się mu na szyję i całując namiętnie. Leo natychmiast ją od siebie odepchną, i krzyczał na nią mówiąc że nie jest jego dziewczyną i coś w tym stylu.
...: jak to nie jestem twoją dziewczyną...?!...miałeś powiedzieć jakiejś tam Lisie, że z nią zerwiesz i będziesz ze mną...!
lisa: przepraszam że co ...?!-spojrzałam na zakłopotanego Leo, nie wiedział co powiedzieć, to była taka wpadka. Serce na chwilę stanęło mi w miejscu a po krótkim momencie zaczęło co raz szybciej bić, jak oszalałe, podeszłam do Leo. - czy to prawda co ona mówi...!?
leo: to znaczy no.....
lisa: czyli to prawda...?!-zaczęłam na niego krzyczeć jak na...no nie wiem jak to określić...
leo: ehh...tak..!..tak to prawda jestem z nią od miesiąca, chciałem ci powiedzieć ale nie miałem siły...więc zrób co chcesz, ale jedno jest pewne, nie jesteśmy już razem...!!!
Nie wytrzymałam tego, popchnęłam Leo na bok i wybiegłam z tego domu z tego co usłyszałam, to tylko to jak Lysander krzyczy na Leo, dlaczego to zrobił po czym zaczął mnie wołać, ale się nie zatrzymywałam, biegłam do swojego domu...Weszłam do środka mojego domu cały czas płacząc, ściągnęłam moje glany, czapkę zostawiłam, za nim weszłam do salonu ogarnęłam się, nie było już widać że płakałam na szczęście makijaż mi się nie rozmazał i wyglądałam normalnie. Weszłam do salonu z kamienną twarzą, słyszałam jakieś śmiechy i wiele głosów. Skierowałam się do salonu, ale do niego nie weszłam, oparłam się tylko o framugę drzwi i patrzyłam na tych "gości" którzy przyszli. Z tego co zauważyłam w naszym salonie siedział Aron, Wojtek, Oskar, Bodrok, Edill, Tomek no i oczywiście Natalia, akurat spojrzała w moją stronę i się mi przyglądała, po chwili wszyscy spojrzeli na moją siostrę i spojrzeli po chwili na mnie.
lisa: więc takich gości miałaś na myśli...?!
nati: tak chyba ci to nie przeszkadza..?! - wstała z kanapy i podeszła do mnie, stanęła obok mnie i wskazała na mnie ręką - chłopcy to jest...-nie dokończyła bo przerwali jej chłopcy oprócz Tomka
chło: Lisa..! - krzyknęli i podeszli do nas, wszyscy oprócz Tomka, zaczęli mnie ściskać uśmiechając się promiennie, a Natalia stała oszołomiona, oczywiście wiedziała że się znamy, ale żeby taka reakcja.
aron: a więc stąd cię kojarzyliśmy...
lisa: też się skapnęłam, Natalia wybacz mi ale idę do swojego pokoju jak kazałaś nie chcę być teraz obok nikogo...- skierowałam te słowa do bliźniaczki i ruszyłam do swojego pokoju.
nati: coś się stało...?-do moich oczu zaczęły napływać łzy, zaś Natalia do mnie podeszłą i przytuliła-powiesz mi co się stało...? - mówiła to spokojnie i zaprowadziła mnie do kanapy na której usiadłyśmy, za nami poszli chłopcy i również usiedli ja siedziałam pomiędzy Aronem i Natalią, wszyscy się na mnie patrzyli z ciekawością w oczach, ja tylko się oparła i spuściłam głowę mówiąc.
lisa: wła-właśnie by-byłam u-u Leo, po-powiedział mi że-że ze-zemną zry-zrywa...-po wypowiedzeniu zdania rozpłakałam się jak nie wiadomo kto, Natalia z szokiem w oczach, przytuliła mnie i zaprowadziła do mojego pokoju. Miałam cały rozmazany makijaż przez co wyglądałam jak zombi, Natalia zaprowadziła mnie do mojego pokoju i powiedziała żebym poszłam spać, wykonałam jej polecenie i po 30 minutach przygotowań zasnęłam.
Natalia
Po usłyszeniu zdań Lisy, zaprowadziłam ją do pokoju i powiedziałam żeby położyła się spać, oczywiście wykonała moje polecenie a ja zeszłam na dół do naszych "gości". Oni jak tylko mnie zobaczyli, zaczęli mnie wypytywać co z Lisą, jak by się znali już od urodzenia, oczywiście powiedziałam im że zasnęła, ale podejrzewam że będzie siedziała w domu jak po ostatnim "zerwaniu" z Leo jak on się wyprowadził.
wojt: to dlatego ją kojarzyliśmy,nie mówiłaś że masz siostrę bliźniaczkę...!
nati: najwyraźniej pominęłam ten temat, a po za tym nie pytaliście...
edil: no ale mogłaś powiedzieć, jak ją "spotkaliśmy" na dachu to myślałem że ty tak szybko biegasz...
tome: z tego co zauważyłem jesteście teraz bliźniaczkami, tylko z wyglądu, prawda..?
nati: tak..niestety...
oska: a o co dokładnie chodzi bo nie rozumiem...?
nati: z tego co zrozumiałam i z tego co mi wyjaśniła na górze..to to, że właśnie zerwała z chłopakiem..
bodr: no ale wiesz, pewnie jej przejdzie ile się znali...?...albo inaczej ile byli razem...?
nati: ehhh..teraz no do dzisiaj, to byli ponad dwa może trzy lata....
bodr:...ee...dobra..nic nie mówiłam ale powiem tylko tyle że może być załamana...
nati: około dwóch tygodni...już kiedyś Leo musiał wyjechać z naszego poprzedniego miasta, lisa była załamana ponieważ nie dawał znaku życia, i nie wychodziła z domu przez dwa tygodnie....
aron: to musiał być dla niej ciężki miesiąc...
nati: i był ale teraz o tym nie rozmawiajmy dobra...oglądniemy jakiś film..?
edil: horror...!
nati: spoko....
Włączyliśmy jakiś przypadkowy horror, Knok Knok, w połowie filmu wszyscy siedzieli do siebie przytuleni i nagle usłyszeliśmy pisk, lecz on nie wydobywał się z filmu, tylko z pokoju Lisy. Szybko zatrzymaliśmy film i ja pobiegłam jak najszybciej do pokoju lisy, zostawiłam u niej otwarte okno i zapomniałam zamknąć. Gdy otworzyłam drzwi zobaczyłam Lisę która leży na łóżku z uśmiechniętą twarzą, zapaliłam światło a obok niej siedział, Bartek. Nie widziałam go od jakiś czterech lat, krótko mówiąc jest to były Lisy, była z nim nie wiem rok, z tego co wiem poznali się na zajęciach akrobatycznych, razem z Lisą poszłam na te zajęcia i chodziłyśmy na nie około dwóch lat. Tam go poznała i zaczęła z nim chodzić, przyznam że się nie go tu spodziewałam.
nati: co ty tu robisz...!-krzyknęłam szepcąc bo nie chciałam obudzić Lisy.
bart: uspokajam ją, zaczęła krzyczeć, a akurat przechodziłem obok, jak zawsze, wiedziałem że tu mieszkacie i wiedziałem które jest ono do jej pokoju...
nati: co ty obserwujesz nas...?!
bart: tęskniłem za wami, a szczególnie za Lisą...
nati: agrh...zamknij te ono i zejdź na dół pogadamy sobie...!
Bartek tak jak mu rozkazałam zamkną okno, popatrzył jeszcze chwilę na Lisę i ruszył do drzwi, razem z nim zeszłam na dół i stanęłam w nim w drzwiach do salonu, wszyscy się na mnie patrzyli...
edil: no Natalia poszłaś tylko do pokoju Lisy i wracasz z chłopakiem no nie ładnie...-pogroził mi z teatralną miną a potem się zaśmiał...
tome: kto to jest i co robi w naszym domu...?
nati: tomek i cała reszta, poznajcie Bartka jest on "byłym" lisy sprzed czterech lat...i wszedł do środka przez okno do pokoju Lisy...- powiedziałam i usiadłam na kanapie a Bartek powtórzył moje wykonanie tylko że on usiadł na podłodze i oparł się o szafkę obok telewizora...
wojt: co tu robisz..?
bart: a co to przesłuchanie...?
wojt: no można tak powiedzieć...
bart: przechodziłem obok, a wiem że tu mieszkają bliźniaczki, usłyszałem krzyki i wszedłem do środka przez okno i uspokoiłem Lisę bo krzyczała i miała łzy w oczach...
edil: a jak ci się ją udało uspokoić...?
bart: przytuliłem się do niej i zacząłem ją kołysać a ona powoli się uspokajała.
nati: jak śmiałeś..jej dotykać...!!!
bart: miałem prawo...!
tome: nie nie miałeś...!
bart: a co cie to...?
tome: to że to moja siostra i mam prawo mieć o niej zdanie i o niej decydować..!
bart: natii nigdy nie mówiłyście że macie brata...-uśmiechnął się łobuzersko i wstał i kierował się do drzwi...
nati: co ty robisz...?!
bart: idę, do zobaczenia....-krzykną i wyszedł z domu, co on tu w ogóle robi...?
nati: dobra, to jak oglądamy do końca...?-zapytałam zbliżając się do odtwarzacza.
wszyscy: NIE....!!!
nati: no co wy nie mówcie mi że się boicie...-przyznam że ja się już nie boję tego filmu bo już go oglądałam tysiąc razy ale oni mnie bardzo zdziwili...
tome: nawet nie zbliżaj się jeszcze bardziej do odtwarzacza, odsuń się od niego i nalej nam coli...!
Zrobiłam tak jak mnie prosił, po napiciu się postanowiliśmy, że wszyscy zostaną u nas na noc. Ja będę spała u Lisy, Aron z Wojtkiem i Bodrokiem na podłodze w pokoju gościnnym na łóżku nie chcieli spać. Oskar z Edillem i Tomkiem w drugim gościnnym również na podłodze. Razem z Lisą mamy takie same piżamy i wyglądamy rano identycznie tylko inny kolor włosów, tylko, tak jak zasnęliśmy tak poszliśmy spać. Rano wstałam razem z Lisą i ruszyłyśmy do kuchni zjeść śniadanie, miałyśmy poczochrane włosy, takie same piżamy, itp. Zeszłyśmy na dół i zastałyśmy tam chłopaków którzy robią śniadanie, w świetle tak jak w kuchni razem z Lisą mamy identyczny kolor włosów czyli taki bordo. Aron który był tyłem do nas nawet nas nie zauważył, dopiero gdy się odwrócił popatrzył na nas i się zaśmiał. Nie wiedziałam z Lisą o co mu chodzi aż w końcu się dowiedziałam.
aron: która to która bo nie ogarniam...?-powiedział i się podrapał po głowie... podchodząc do nas powoli.
nati+lisa: tu Lisa, a tu Natalia - powiedziałyśmy równocześnie co jeszcze bardziej oszołomiło chłopaka, który patrzył na nas jak na potwory
nati: no co...?
aron: okej, chociaż nie, myślałem że was poznam po głosie...
Po jego słowach wszedł do kuchni Tomek i tylko na nas popatrzył podszedł do lisy i ją przytulił i powiedział do niej słowa.
tome: jak tam humorek lisa...?
lisa: dobrze....:)
aron: ale-ale-ale-ale jak...?
tome: nie wiem jak ty ale ja je jakoś odróżniam...
aron: ale-ale-, czekaj, czeka, ale jak...?!
tome: no przyjrzyj się im...-złapał nas za głowy i skierował do arona....
aron: nie widzę różnicy...-powiedział drapiąc się po głowie.
tome: pokarze ci..-tomek podszedł do okna i zasłonił zasłony, po czym od razu nasze włosy przybrały kolorów.
aron: okej to mnie przeraża, ale spoko już wiem któraś to która, będę musiał się przyzwyczaić.
nati+lisa: tak...-z uśmiechem poszłyśmy do naszych pokoi, aby się ubrać, gdy zeszłyśmy na dół ubrane, od razu wiedzieli która to która bo zupełnie nie przypominałyśmy bliźniaczek.
aron: okej teraz widzę która to która ale nadal nie rozumiem, jak wcześniej je rozpoznałeś...!
tome: jak byliśmy mali, specjalnie ubierały się identycznie, a włosy miały jeszcze tego samego koloru, dopiero później się ten kolor zmieniał. Nawet nie wiesz jak mnie to wkurzało kiedy wołałem jedną a przychodziły obie, w końcu się przyzwyczaiłem je odróżniać nie wiem jak. ale jakoś to robie....
tome: jak tam humorek lisa...?
lisa: dobrze....:)
aron: ale-ale-ale-ale jak...?
tome: nie wiem jak ty ale ja je jakoś odróżniam...
aron: ale-ale-, czekaj, czeka, ale jak...?!
tome: no przyjrzyj się im...-złapał nas za głowy i skierował do arona....
aron: nie widzę różnicy...-powiedział drapiąc się po głowie.
tome: pokarze ci..-tomek podszedł do okna i zasłonił zasłony, po czym od razu nasze włosy przybrały kolorów.
aron: okej to mnie przeraża, ale spoko już wiem któraś to która, będę musiał się przyzwyczaić.
nati+lisa: tak...-z uśmiechem poszłyśmy do naszych pokoi, aby się ubrać, gdy zeszłyśmy na dół ubrane, od razu wiedzieli która to która bo zupełnie nie przypominałyśmy bliźniaczek.
aron: okej teraz widzę która to która ale nadal nie rozumiem, jak wcześniej je rozpoznałeś...!
tome: jak byliśmy mali, specjalnie ubierały się identycznie, a włosy miały jeszcze tego samego koloru, dopiero później się ten kolor zmieniał. Nawet nie wiesz jak mnie to wkurzało kiedy wołałem jedną a przychodziły obie, w końcu się przyzwyczaiłem je odróżniać nie wiem jak. ale jakoś to robie....
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz