sobota, 4 października 2014
Rozdział 9
Natalia
nati: No bo widzisz ona się rozpłakała ponieważ, Leo to jest jej tak jakby były chłopak....
roza: no ale co takiego się stało że nie są razem...zaraz jak to jej tak jakby były chłopak....?
nati: no bo to było tak...Byli parą od roku, widać było że są ze sobą szczęśliwi....
roza: no ale co się stało...!?
nati: któregoś dnia Leo wyjechał z miasta i już nie wrócił nie dawał znaku życia, Lisa próbowała się do niego dodzwonić cokolwiek ale to nic nie dawało....po 2 tygodniach bólu...no można powiedzieć że po miesiącu, Lisa się opamiętała i zaczęła żyć na nowo....prawdopodobnie teraz znowu nie wyjdzie......
roza: ale skąd....?
nati: z domu......
roza: to trzeba było tak od razu.....
Rozalia zaczęła się ubierać do wyjścia a ja na nią patrzyłam ze zdziwieniem.....
nati: co ty robisz...?!
roza: ubieram się i ty też.....
nati: ale gdzie chcesz iść...?!
roza: idziemy do Leo.....!.....musimy z nim porozmawiać i wszystko się wytłumaczy, dlaczego wyjechał i zostawił Lisę....!
nati: to dobry pomysł, ok tylko pójdę powiedzieć Lisie, że wychodzimy....!
roza: okej to ja czekam na polu...!
Tak jak mówiłam, pobiegłam na górę do pokoju Lisy i poinformowałam ją o wyjściu z domu, po czym udałam się na duł, ubrałam buty i kurtkę i wyszłam z domu. Razem z Rozalią szłam w ciszy a kiedy zaczeliśmy się zbliżać do domu Lysandra i Leo...zapytałam....
nati: a co jeśli go nie będzie...?!
roza: na pewno będzie nie ma gdzie iść...!?
nati: niech ci będzie, dobra to jest ten dom...?
roza: tak to on....!
Rozalia podeszła do drzwi i zadzwoniła w dzwonek, usłyszałam kroki i otwierające się powoli drzwi...
roza: cześć Lys możemy wejść chcemy zapytać o coś Leo...?
lys: dobra nie ma sprawy a o czym...?
nati: o dawnych sprawach Lys....ty nie wiesz....ale....
....: ja i Lisa byliśmy parą...
Odezwał się głos za Lysem......było widać na twarzy Lysa, że był zszokowany....zawsze kiedy tylko siedziałam z Lisą na ławce to widziałam jak patrzył na Lise.....a kiedy tylko z nami gadał...robił się czerwony....pewnie bardzo zszokowała go wiadomość brata no ale cóż zrobić. weszłam z Rozą do środka i usiedliśmy na kanapie w salonie...
lys: czy mogę wiedzieć co się dzieje..?!
roza: tak właściwie to też wszystkiego nie za bardzo rozumiem...to będziesz musiał nam wytłumaczyć, a raczej Lisie, co się stało po twoim wyjeździe...?!
nati: Leo...Rozalia ma rację...opowiedz wszystko co się stało...
Leo: to było tak......musiałem wyjechać ponieważ rodzice kazali mi się przeprowadzić no lysandra...abym się nim zaopiekował kazali natychmiast wyjechać.....nie miałem czasu aby się pożegnać, wytłumaczyć....telefon zostawiłem w starym mieście musiałem założyć nowy numer....nie miałem jak się z wami skontaktować dzwoniłem do was po przyjeździe tutaj....ale nie odbieraliście...
nati: Leo.....rozumiem...ale nie wiem czy do Lisy to dotrze....a nie mogłeś się do nas dodzwonić ponieważ po twoim wyjeździe przeprowadziłyśmy się do ciotki za granicą.....a potem po paru miesiącach postanowiliśmy się przeprowadzić do jakiegoś miasta gdzie będziemy mogły kontynuować naukę...
Leo: Lisa jest w domu ... ?!
nati: tak jest, nie chcesz chyba teraz do niej iść prawda...?!
Leo: tak chcę ... idziemy ...!
Leo złapał mnie za rękę i pociągną w stronę drzwi....szybkim krokiem ruszyliśmy w stronę naszego domu, z tego powodu że mieszkaliśmy niedaleko poszliśmy na piechotę...
Leo: to tutaj...?!
nati: tak tu...no nie...
Leo: co..?
nati: Lisa zamknęła drzwi na klucz a ja nie wzięłam go ze sobą....dobra zadzwoń...może otworzy....
Lisa
Podeszłam ze łzami na policzkach do drzwi......otworzyłam je lekko uchylając i zobaczyłam moją siostrę z uśmiechem na twarzy, otworzyłam trochę szerzej i zobaczyłam tego okrutnego Leo....posmutniałam od razu...a na dodatek zaczęłam jeszcze mocniej płakać.....
lisa: co-co-co on tu robi...?!
nati: musi ci coś wytłumaczyć, w sprawie tego wyjazdu...
lisa: nie chcę cię słuchać idioto (skierowałam te słowa do Leo) idź stąd i nie wracaj....!
Leo: Lisa ja ci wytłumaczę....!
lisa: nie chcę cie słuchać ... !...idź sobie....!
Odwróciłam się ponieważ chciałam iść do swojego pokoju i zamknąć się w nim na zawsze....gdy tylko zrobiłam mały krok, poczułam na sobie objęcie, ciepłe objęcie rąk od tyłu....zrobiła mi się w tym momencie lżej...przestałam płakać i zaczęłam się uspokajać....brakowało mi tego ciepła jego ciała....po chwili odwróciłam się do niego j również się do niego przytuliłam.....
Leo: już dobrze....cicho....uspokój się...jestem tu przy tobie chodź do środka.....
Tak jak powiedział Leo, odwróciłam się i weszłam do środka budynku, weszłam do salonu a po chwili za mną wszedł Leo i zdziwiona Natalia. wszyscy usiedliśmy na kanapie, Leo mi wszystko wytłumaczył, a po jego słowach zaczęłam płakać ze szczęścia i go przytuliłam. Nie mogłam uwierzyć, on mnie nie zostawił, on chciał wrócić, on za mną tęsknił....tak jak ja za nim...
Subskrybuj:
Komentarze do posta (Atom)
Chhhuuooleraa rób częściej te rozdziały albo jak robisz rzadko to przynajmniej dłuuuuugie!!!!
OdpowiedzUsuńwybieram tą drugą opcje...spk...;)
Usuń